Co można zobaczyć w okolicy i w samym miasteczku dowiecie się w Informacji turystycznej. W Chile
działa wyśmienicie. Zawsze darmowa mapa (bo po co dźwigać wielki przewodnik) i parę rad co i jak. Spacer wybrzeżem jest bardzo przyjemny, a pod wzgórzem Phillipi w wielkim białym namiocie sprzedawane są różne cuda i cudeńka regionalne czyli wełna i wełna wraz z ciastami, sokami i dżemami. Niedaleko położona Ensenada, co jest raczej nazwą skrzyżowania niż wioski (4 budynki) jest bazą wypadową do parku Vincente Perez Rosales, a także kurort z ładną plażą i uroczą laguną verde. Droga z Puerto Varas do Ensenady wiedzie wzdłuż jeziora nad którym górują majestatycznie przymglone wulkany. Eh wszędzie słońce i tylko wokół śnieżnych szczytów chmurzyska, a tak 
liczyłam na klasyczny pejzaż Lake District czyli wulkany odbijające się w tafli jeziora. Nieco dalej położone Petrohue to tez baza trekkingowo-campingowa z małą przystanią nad malowniczym jeziorem Todos los Santos (Wszystkich Świętych). Tutaj zrobiliśmy sobie spacer u podnóża wulkanu Osorno po polach czarnego wulkanicznego piasku. Na miejscu można wynająć łódkę, konie, zorganizować spływ kajakowy, rafting - ogólnie dla każdego coś dobrego. Miedzy Ensenadą a Petrohue znajduje się wodospad Petrohue. Jest to pokaz sił natury. Pieniące się wody pośród czarnych bazaltowych skal, a nad nimi ośnieżony szczyt wciąż zachmurzonego Osorno.Info:
Puerto Varas-Ensenada 1200 CLP; Ensenada Petrohue: 700CLP; Puerto Varas-Petrohue: półtorej godziny 2 tys.
Nocleg: Hellenhause hospedaje na ul San Pedro w samym centrum; 6.500/os ze śniadaniem - bardzo polecam
wstępy na wodospady: 1,200CLP
Aha i jeszcze spotkaliśmy trzy małe liski :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz