W Valpo dzień nam minął niesamowicie przyjemnie na bezcelowych spacerach po kolorowych uliczkach. Bo jakiego celu szukać w Valpo? Może tylko wdrapać się na jedno z licznych wzgórz po których pną się kolorowe osiedla by znaleźć idealną panoramę na ten cud Chile. Przeplątaliśmy się od dworca poprzez jedno wzgórze na którym znajduje się dom Nerudy później jeden skwer dalej znów wzgórze; plac z marketem; port... aż przysiedliśmy sobie gdzieś na schodkach z ładnym widokiem na okolicę i tutejsze życie sączac leniwie zimne piwko.
Wczuwamy się w południowoamerykański klimat i nigdzie nam się iść nie chce. TU mamy wszystko czego potrzebujemy . Atmosfera jest rewelacyjna. Wszędzie stragany lub panie z koszami pełnymi ciepłych smakołyków. Nasz wybór na dziś to Soipaipilas u pani na rogu. Placek dyniowy (od 100 CLP) na który można nałożyć co się chce i co sprzedawca ma. Nasza gospodyni serwowała dwie wyśmienite salsy i popularne tutaj pomidory z ziołami i cebula. Jej prawdopodobnie wnuk nieśmiało podchodzi po nasze puszki. Cenny tu towar. Kiedy znów decydujemy się ruszyć, trafiamy na lokalne przyśpiewki gdzieś na placu. Miasto warte zobaczenie i chwili wczucia się w tutejsze życie.
Transport:
Dworzec kolo stacji metra U. de Sandiago linii czerwonej, w jedną stronę: 4 000; w obie (ida y vuelta) 6 500 z otwartą godziną powrotu niekoniecznie tego samego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz