czwartek, 15 grudnia 2011

Sepilok - czułości nigdy za wiele

Centrum rehabilitacji orangutanów jest naprawdę miejscem niesamowitym. Choć z punktu widzenia turysty nie wiele jest tu do zobaczenia, to cel ośrodka i praca ludzi tutaj to coś wspaniałego i wartościowego. Ludzie są przemili. Coś niesamowitego jak na Malezję. Panuje tu miła atmosfera. Każdy się do nas uśmiecha i wszyscy są tu oddani sprawie. Widać, że wkładają w pracę całe serce.
Nawet pan od szafek gdzie zostawiliśmy plecaki był miły i uśmiechnięty. Wysadzono nas zaraz pod ośrodkiem na parę minut przed otwarciem. O 9:30 wysłuchaliśmy prezentacji nowych nabytków ośrodka, które czekają na adopcję. Każdy z was może wspomóc finansowo rehabilitację małych orangutanków by pomóc im wrócić do dżungli. http://www.orangutan-appeal.org.uk/about-us/sepilok-rehabilitation-centre Przedsięwzięcie jest współfinansowane przez organizacje brytyjskie.
O 10 było karmienie. Nic wielkiego w sumie ale jak się serce cieszy! Mieliśmy szczęście przyszła Mama Orangutan z małym. Czasem nie przychodzi żaden orangutan i turysta ma pecha. Zwłaszcza że poza platformą do karmienia ciężko jest zobaczyć te zwierzęta. Wokół platformy był mały tłumek ale każdy zachowywał się bardzo cicho i tylko z osłupieniem oglądał niesamowitą scenę. To było wspaniale! Cwana bestia zresztą. Najpierw obróciła się tyłem, pojadła trochę i uciekła. Większość ludzi już wyszła i kiedy została nas już tylko garstka, orangutanica powróciła by dać nam pokaz niesamowitej czułości. Jest duża różnica pomiędzy nimi a głupkowatymi makakami, które latają bez opamiętania. Orangutany mają do siebie tyle serca i czułości. Mama cały czas tuli dziecko, głaszcze, a ono się jej odwdzięcza. Kiedy zaczęła je całować, to po ludziach przeszedł pomrok zachwytu. To było miłe doświadczenie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz