wtorek, 31 stycznia 2012

Święto ziemniaka!!! wioskowa fiesta

Powiedziano nam że na Chiloe festiwale są co chwila, a jak nie ma festiwalu to się świętuje że święta nie ma. Sprawdziliśmy to: PRAWDA. Podczas naszego pobytu co chwila informowano nas o jakimś festynie jak nie w tym to w następnym mieście. Wybraliśmy jeden, bo akurat po drodze na malutkiej wyspie Quinchao gdzie i tak chcieliśmy pojechać. Po drodze zwiedziliśmy Dalcahue. Kolejne kolorowe portowe miasteczko, które dodatkowo szczyci się największym targiem lokalnych wyrobów na wyspie. Czyli sweterki sweterki sweterki...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Niesamowicie zielona wyspa Chiloe i kolorowe Castro

W Puerto Monnt zaraz po opuszczeniu łodzi pojechaliśmy do Ancud, ale tylko na parę godzin bo tyle tu zupełnie wystarcza i jeszcze przed wieczorem dojechaliśmy do Castro tak jak nam Kevin z Lonely Planet poradził. Tyle że my to robimy w wersji z transportem publicznym a on doradzał samochód. Był plan by wynająć samochód z poznanymi Kanadyjczykami, ale wszystkie wypożyczalnie w Ancud miały auta wolne od dnia następnego a nam się nie chciało tracić czasu.

niedziela, 29 stycznia 2012

Chilijskie fiordy - przyroda i przygoda


Rejs statkiem przyniósł nam więcej niż oczekiwaliśmy. Nie tylko wspaniale widoki, błogie lenistwo i zwiedzanie lodowca ale i wiele nowych ciekawych znajomości i dużo wiedzy o Patagonii. Na pokładzie oprócz typowej załogi która zawsze była do naszych usług płynęło z nami trzech przyrodników. Każdego dnia mieliśmy wykłady na różne przyrodnicze tematy.  Fauna i flora Patagonii, ciekawostki o okolicznych miastach a także na temat lodowców i efektu cieplarnianego oraz co ma wulkan do wzrostu lodowca. Co chwila byliśmy informowani przez megafon o położeniu oraz o osobliwościach natury do sfotografowania czy obejrzenia.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Pożegnanie z południową Patagonią


Jak już się żegnać, to z szykiem. W Puerto Natales z powodu ogólnego zamieszania związanego z pożarem w Torres del Paine, różnych innych rezerwacji, ludzi spotkanych na drodze, wypadków życia... a w głównej mierze z powodu rzutu 100 pesową chilijską monetą... w trzech rzutach jednogłośnie: Płyniemy w rejs po chilijskich fiordach stąd do Puerto Montt!! A co tam Torres del Paine; turystycznie i tłoczno. Następnym razem albo w ogóle.

niedziela, 22 stycznia 2012

El Chalten - górska sielanka


Głośno reklamowana stolica argentyńskiego trekkingu. I góry naprawdę warte odwiedzenia. Wioska ot taka, dość turystyczna, ale jeszcze trzymająca fason. Jakimś cudem nie wygląda na Krupówki jak El Calafate, ale ceny potrafią powalić. Nawet w supermarkecie niektóre produkty są droższe. Dobrze, że zrobiliśmy zakupy wcześniej. Hostel także zarezerwowaliśmy z tygodniowym wyprzedzeniem jako już jedyną pozostałą opcję na hostelbookersie. Cóż może akurat taka data oblegana.

niedziela, 15 stycznia 2012

W Pingwinowie: Punta Arenas

Punta Arenas to urocze spokojne miasteczko, ale najważniejsze pingwiny!! :) Chcemy kupić wycieczkę na sławetną wyspę Magdalena, a tu się nie da! Pogoda dnia następnego miała być zła i żadna łódź nie popłynie. Ech. Szkoda. Myślimy co tu robić. Jest tańsza opcja z mniejszą ilością pingwinów na lądzie poza miastem za 15 000 CLP. Na szczęście następnego dnia właściciel zawiadomił nas, że wycieczka się odbędzie, bo pogoda się polepsza. Super!

sobota, 14 stycznia 2012

Tierra del Fuego - w sercu południa


Podczas naszego pobytu wyruszyliśmy także do Laguna Esmeralda, do której to trasa wiedzie przez niesamowicie malownicze tereny, mokradła i lasy. Do laguny wycieczka w obie strony trwa 3 godziny, ale można wejść jeszcze wyżej, aż do lodowca. Ta trasa zajmuje około 5 godzin. Lepiej zarezerwować sobie więcej czasu gdyż okolica jest tak prześliczna, że warto posiedzieć i podziwiać.

piątek, 13 stycznia 2012

Ushuaia - na końcu świata



Okolica zauroczyła mnie jeszcze zanim wysiadłam z samolotu. Widok z lotu ptaka na Ziemię Ognistą jest niesamowity: góry, lodowce, zielone pola i kanały łączące Ocean Spokojny z Atlantykiem. Nie wsiadłam do taksówki zanim nie porobiłam z lotniska zdjęć Ushuai otoczonej górami. Jesteśmy tylko 1000km od Antarktydy! Ile ekspedycji zaczynało tu swoja przygodę, a teraz tutaj jesteśmy także i my!!!

piątek, 6 stycznia 2012

Buenos Aires - zaczynamy nowa przygodę!

Zmiana azjatyckich klimatów na południowoamerykańskie była dla nas niemałym szokiem. Buenos Aires na pierwszy rzut oka wydało się miastem brudnym, szarym, zimnym, niebezpiecznym i zupełnie pustym. W porównaniu do kolorowej tętniącej życiem Azji… Eh… tęskno. Przyjechaliśmy późno w nocy. Taksówkarz eskortował nas do samych drzwi mówiąc by uważać na aparaty i torebki, po czym czekał aż bezpiecznie weszliśmy do środka.