niedziela, 25 grudnia 2011

Kuching - świątecznie, pośród dobrych ludzi

Jakoś tak dziwnie nam się składa, że im dalej na zachód tym przyjemniej jest na tym Borneo, a Kuching to już rewelacja. Odkąd opuściliśmy Sabah wszystko idzie tylko lepiej i milszych spotykamy ludzi i lepiej nam się spędza czas. W Kuchingu znaleźliśmy swoje miejsce i wspaniałych ludzi już w pierwszych chwilach pobytu, zaraz jak przekroczyliśmy próg B&B Inn. Z zewnątrz wygląda obskurnie i byliśmy trochę przerażeni, ale w środku atmosfera wspaniała.
W sam raz na spędzenie Świąt. Za 36RM mamy pokój z klimatyzacją, do dyspozycji kuchnię z kawą i herbatą do bólu, kablówkę i WiFi. Jednak w sumie cały czas spędzamy z szefostwem przy recepcji. One - młody pracownik - i szefowa, na którą wołamy ogólnie "boss", nie tylko zapewnili nam miły pobyt w B&B, ale także wyciągają nas po godzinach na miasto w mniej lub bardziej lokalne miejscówki i bary. Już pomijam fakt, że za wszelkie ekstra usługi w B&B płacić nie musimy Hi hi.
Samo miasto jest po prostu urocze. Spacer malowniczym nadbrzeżem można połączyć z zakupami w sklepikach po drugiej stronie ulicy. Dalej można zagłębić się w kolorowe Chinatown pełne chińskich świątyń oraz małych kamieniczek z licznymi sklepikami, restauracjami i manufakturkami. Działa tu też bardzo dobra informacja turystyczna, gdzie nam wszystko wytłumaczono co i jak w okolicy i w mieście. Wstęp do wszystkich muzeów jest bezpłatny, więc idziemy na zwiedzanie. Nie są to duże muzea, ale niektóre za to bardzo ciekawe. Mnie bardzo podobało się maciupkie muzeum Historii Chińskiej imigracji. Ciekawe zbiory miało także Islamic Museum. Na drugą stronę rzeki Sarawak można się wybrać promem za 0.5 RM. To już trochę inne miejsce. Można tam zobaczyć ogród orchidei oraz wybrać się na kolację do wielkiego skupiska restauracji. Dalej na północ jest także muzeum kotów. Tutaj nie można się nudzić. W okolicy jest parę parków narodowych i Sarawak Cultural Village. Na dwa dni wybraliśmy się do Bako NP, a 24go wróciliśmy na Święta do miasta, gdzie One obiecał przygotować coś specjalnego. W Wigilię powłóczyliśmy się znów przez naszą ulubioną restaurację Borneo Delight na ulicy Wayang niedaleko nas. Dalej przysiedliśmy chwilkę w bardzo popularnym miejscu wśród średniej klasy lokalnych z tanim jedzeniem i tanim piwem przy ulicy Padungan. Trzeba wejść w uliczkę naprzeciwko Bing Cafe kolo Pullman hotel. Nieco schowane miejsce z paroma straganami i małym barem. Przewędrowaliśmy następnie przez ociekające świąteczną atmosferą sklepy pełne mikołajów i elfów. Dostaliśmy nawet jakieś drobiazgi. :) I tak na koniec trafiliśmy do nowo otwartego baru, gdzie z okazji Świąt i otwarcia serwowano za free nam shot za shotem i to nie byle jakie. To już ostatnie dni w Azji. Eh ciężko będzie wyjeżdżać.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz