Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nowa Zelandia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nowa Zelandia. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 czerwca 2013

Nowa Zelandia-info praktyczne


W ciągu 18 dni pobytu  wydawałam około 63 NZ$/dzień
Wizy: dla Polaków wjazd bezwizowy do 90 dni; obowiązkowe posiadanie wydrukowanego biletu wylotowego z NZ
Waluta: Dolar Nowozelandzki: 1NZ$= 2,60 PLN
Bankomaty –ogólnie dostępne
Język:  angielski, maori
Internet: wi-fi w hostelach w większości jest płatne. Wiele hosteli działa w sieci Gossip. Można kupić w niej wi-fi na 1 dzień za 4$ lub 7 dni za 12$; darmowe wi-fi w okolicach niektórych budek  telefonicznych Telecom po szybkim zarejestrowaniu (wymagany nowozelandzki numer telefonu)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Auckland -niesmaczne pożegnanie z Nową Zelandią

Do miasta przyjechaliśmy późnym wieczorem. To tylko parę godzin z Rotorua. Miasto wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Duża populacja azjatycka z klimatem prawie jak w Kuala Lumpur z jednej strony i europejski wyszukany klimat portu, ekskluzywnych restauracji i drogich jachtów z drugiej. Każdy tu się gdzieś spieszy. Przyjeżdża, wyjeżdża... ogólnie wielkomiejski chaos plus dużo turystów. Zupełnie inne miejsce od reszty Nowej Zelandii którą zobaczyliśmy.

środa, 3 kwietnia 2013

Rotorua-kolorowo, bulgocząco i smierdząco


Rotorua to miejsce które najpierw czuje się nosem, a dopiero później  można je zobaczyć. Okolica pełna jest kolorowych gorących źródeł, gejzerów i bulgoczących sadzawek błotnych, a wszystko po prostu śmierdzi  zgniłymi jajami. Samo miasteczko jest takie sobie jednak dużym plusem są dość niskie ceny w restauracjach i jadłodajniach (jak na Nową Zelandię) Można znaleźć tu tanie bary chińskie i fish and chips za grosze. Rotorua to także dobre miejsce na spotkanie z kulturą Maori.

poniedziałek, 18 marca 2013

Taupo



Nasza przygoda zaczęła się na autostradzie nr 1 gdzie znajomi podwieźli nas z Ohakune. Po dziesięciu minutach oczekiwania zabraliśmy się do Taupo z dwójką chłopaków jadących do miasta na wieczór kawalerski. Planowali porwać pana młodego  Zakuć w kajdanki, włożyć worek na głowę .. ja bym chyba dostała zawału. Hi-hi. Po drodze podziwialiśmy niesamowite widoki. Na początku wulkany i park narodowy Tongarino w całej okazałości, a później piękne jezioro Taupo.

wtorek, 12 marca 2013

Tongarino NP i nieprawdopodobne historie


Ta część naszej podróży była totalnie niezaplanowana i szczerze mówiąc liczyłam na łut szczęścia. Postanowiłam zrezygnować z pozostania w turystycznej wiosce Whakapapa w centrum Tongarino NP na rzecz kontaktu z lokalnymi i i poszukiwaniu przygody. Ostatecznie: znów nam się udało!!! Nie uwierzycie ile w życiu może zmienić 15 minut rozmowy z obcym człowiekiem w barze w Melbourne. Od Paul’a (którego nigdy później już nie widziałam) dostałam numer do jego kolegi w NZ i z tym numerem (po 2 miesiącach) przyjechaliśmy do Ohakune. Okazało się że jego tajemniczy kolega to menadżer planu filmowego Władcy Pierścieni i Hobbita we własnej osobie!!!

poniedziałek, 11 marca 2013

Na Północ -cieśnina Cooka



Ten dzień minął nam w drodze z Christchurch do Wellington. Nie było jednak nudno. Zaczęliśmy o 7 rano. Na pół godziny zatrzymaliśmy się w Kaikorua. Mieścina wygląda bardzo przyjemnie. Znów nie miałam przyjemności zobaczyć ośnieżonych szczytów nad zatoką. Zaczynam żałować że nie przyjechałam podczas bardziej malowniczej pory roku. W równie małym Picton zjawiliśmy się nieco przed 13. Poza przystanią promową i dworcem kolejowym nie ma tu prawie nic.

wtorek, 5 marca 2013

Christchurch -miasto ciszy


Po ośmiu dniach tułaczki przez wyspę południową powróciliśmy do Christchurch. Oddaliśmy samochód           i z powodu dziwnego zamieszania nie policzono nam za samochód ani grosza (poza wcześniej zapłaconą zaliczką -ale ciiiiicho) Pani podwiozła nas dodatkowo na przystanek autobusowy i pojechaliśmy  do hostelu. W mieście nie ma wiele do zwiedzania. Niedawne trzęsienie ziemi zniszczyło dużą część centrum zamieniając kolorowe miasto w ponure zgliszcza. Ulice są puste. Uwagę zwraca zupełny brak dzieci i niewielka ilość ludzi w ogóle.

Otago -z kamerą pośród zwierząt



Po pięciu godzinach jazdy z górzystych terenów przenieśliśmy się na plaże. Sprawnie ominęliśmy Dunedin i skierowaliśmy prosto na półwysep Otago. Tutaj roi się od pingwinów, fok, lwów morskich i innej zwierzyny.Część terenów jest zamknięta, część leży na terenach prywatnych dostępnych wycieczkom, ale wciąż są miejsca gdzie można je obserwować prawie jak na wyciągnięcie ręki. Takim szczególnym miejscem jest Sandfly Bay.

środa, 27 lutego 2013

Milford Sound- za siódmym lasem i siódmą górą

O naszej jednodniowej wyprawie do Milfod Sound nie mam dużo do napisania. O nie! Nie nudziliśmy się! Cały dzień spędziliśmy na jeździe samochodem przed siebie i podziwianiem niesamowitych widoków. Cała trasa jest po prostu przepiękna. Na lewo widoki na prawo widoki, z tyłu z przodu. Na początek jeziora i góry, a później już tylko góry i to tak na wyciągnięcie ręki. Na drodze z Te Anau do Milford Sound można zatrzymać się na dłuższe i krótsze spacery po Fiordland NP.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Queenstown


Po spokojnej i leniwej Wanaka w Queenstown wszystko nabrało tempa. To kolorowe miasteczko to wirująca turystyczna maszyneria. Miejscowi patrzą na nie z politowaniem, a turyści (w większości) uwielbiają. Podobnie jak Wanaka położone jest nad malowniczym jeziorem otoczonym górami z niezliczonymi możliwościami zagospodarowania wolnego czasu. Nasz hostel okazał się rewelacyjny. Dostaliśmy jeszcze miejsca w pokoju wartym 35$ za nasze 25$ zapłacone przez internet. W cenie śniadanie i mała kolacja o 6pm 

wtorek, 19 lutego 2013

Wanaka

Po wydarzeniach dnia pierwszego pobyt w Wanaka wydał nam się nudny. Po prostu za normalny. Przyjechaliśmy około południa więc udało nam się zdobyć jedne z ostatnich hostelowych miejsc. (Widać trzeba zacząć rezerwować) Miasteczko położone jest nad jeziorem otoczonym górami. Całkiem malownicza miejscowość i baza na niezliczone trekingi. Widok zapewne jest o wiele bardziej powalający kiedy szczyty górskie pokryte są śniegiem. Cóż; mamy teraz lato i przynajmniej nie marzniemy.

czwartek, 14 lutego 2013

Podróż za jeden uśmiech


Nowa Zelandia przywitała nas darmowym samochodem, darmowym jedzeniem ,darmowym noclegiem, darmową imprezą i kupą darmowej zabawy. Po prostu podróż za jeden uśmiech. Zaczęło się jednak kiepsko... Na lotnisko przyleciałam o 5 rano. O 9-ej mieli po nas przyjechać z agencji samochodem, a tu nic. Pan w telefonie powiedział że blisko i musimy iść na piechotę bo coś tam. Okazało się jednak że było to ponad 40 minut z plecakami przez autostrady.