Tanie hoteliki, mnóstwo barów i knajpek z piwkiem za pół dolara. Markety z wszystkim i niczym, masaże za dolara. Od piątej otwierają nocny market z jedzeniem, gdzie jest jeszcze taniej i pyszniej. Ogólnie można się tu rozbestwić.
Na szczęście nie trzeba daleko szukać, by uciec od tego turystycznego zgiełku.
Po pierwszej nocy zapoznawczej przeniosłam się do Garden village - legendarnego centrum backpackerskiego. I jest czad:) Za 1$ dostałam łóżko w dormie, a raczej materac otoczony moskitierą w zbitym z drewnianych desek budynku z tylko jedną ścianą. Wszyscy mieszkańcy spędzają razem czas na tarasie i w restauracji. Więc szybko nawiązuje się znajomości z innymi podróżnikami. Co jakis czas porywam rowerek i jade do Angkor (zobacz post) Spotkałam tu także Polaków, których wcześniej spotkaliśmy w Mongolii. Jaki ten świat mały! Jednego dnia wybraliśmy się razem na rowerach przez wioski i
Każdego ranka jako że taniej no i na market nocny za wcześnie, poluję na jeżdżące straganiki z jedzeniem. I nigdy nie wiadomo, gdzie stoją. Tak więc: każdego ranka zaczynam polowanie na jedzenie od nowa. A wieczorkiem zawsze znajdzie się ekipa na wspólną kolacje i piwko. Nie ma co narzekać. Dni mijają beztrosko na wypadach na rowerze po okolicy i poszukiwaniach mniej lub bardziej ukrytych w zieleni świątyń, ale to w innym poście. W samym mieście polecam spacer wzdłuż rzeczki na północ. Jak już mówiłam, zupełnie inne miejsce. Turyści włóczą się tu rzadko, a raczej ja nie spotkałam przez cały dzień żadnego. Życie lokalnych toczy się tu wolniej i z dala od rozwrzeszczanego rozświetlonego centrum. Także rozmowa z ludźmi tutaj wygląda inaczej. Nikt nie namawia na zakupy tuk tuka itp. Z przyjemnością można usiąść na chłodnym piwku w lokalnej knajpce i zagadać się z lokalsami, którzy są ciekawi po prostu mojej osoby, kraju i prostym
Jeszcze muszę dodać, że właśnie kupiłam BILETY DO BUENOS AIRES!!! Magda także ma już bilet, ale lecimy innymi liniami, gdyż był tylko jeden bilet w promocyjnej cenie i czekałam na nową ofertę. I jest! Ja lecę z Qatarem, a Magda Malaysia Airlines. Cóż nam zostało: Umówiłyśmy się na piwko po czym wskoczyłyśmy razem do akwarium, pozwalając małym rybkom nas dziubać. Fisz piling - rewelacja!! Dwa dolary plus piwo i radocha gratis :D
W drodze do Siem Riep:
Tuz za rogiem głównych ulic:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz