poniedziałek, 3 października 2011

Sukhotay - ruiny - znów

Znów ruiny. Po ponad miesięcznej przerwie w końcu można :P. Park historyczny Sukhotay jest właśnie ot takim spokojnym olbrzymim parkiem z równo przystrzyżonym trawniczkiem, palmami i mnóstwem fos ogradzających liczne świątynie. Wokół głównego kompleksu rozsiane są także inne drobne świątynne zabudowania. Gdzieś między drzewami, na wzgórzach albo nawet w samym mieście pomiędzy budynkami.
Prawie wszędzie można znaleźć ceglaste i kamienne ruiny. Nie ma zupełnie ludzi. Spokojnie i klimatycznie. W sam raz na spacer czy rower. Miasteczko położone przy kompleksie jest także przyjemne. Polecam pozostać tam niż w Nowej Sukhotayi oddalonej o 14km, gdyż wszystko znajdziecie na miejscu: guesthouse'y i miłe restauracyjki, a także targ z wybornym jedzeniem i tanimi owocami. Wieczorem, żeby nie było za nudno, zalało nam resort. Tak: my burżuje tym razem nocujemy w szumnie nazwanym resorcie :D. Wody jest po kostki i piszę tego posta właśnie wysoko trzymając nogi na drugim krześle. Oby rano dało się dojść do busa. W dużej części Tajlandii są teraz powodzie. Zobaczymy co będzie dalej. Tak czy owak za parę dni uciekamy do Birmy :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz