Ballet Folklorico de La Paz dziś dawał popis w Sucre. Co za szczęście! - kolejna okazja na spotkanie z Boliwijską Kulturą. Taniec, muzyka i bilecik tylko 20 B więc grosze, a na dodatek możemy zwiedzić Teatro Gran Mariscal od środka. Przedstawienie było typowo południowo-amerykańskie: żywiołowe, kolorowe, po prostu rewelacyjne. Gdyby jednak popatrzeć od strony technicznej to tak kiepskiego oświetlenia i nagłośnienia nawet w Limanowej nie widziałam chyba od czasów dzieciństwa. Widać tak to robią w Boliwii :)
Mimo że sztuka powinna zacząć się o 19:30, bramy otwarto dopiero o 19:40, zaczęto nieco przed ósmą, a ludzie schodzili się jeszcze do 8:30 z worami popcornu i soków. Widać tak to się robi w Boliwii :) Pierwsza część składała się ze sztuki o miłości i pieniądzach poprzeplatanej muzyką i tańcem. Drugą część rozpoczęły tańce współczesne do muzyki duetu Entre 2 Aguas. Widać duet bardzo tu popularny bo przywitany wielkimi brawami. Dalej do tańca z różnych regionów Boliwii skocznie przygrywała Orquesta Tipical Nacional de Boliwia. Choreografie były naprawdę ciekawe, a stroje wręcz niesamowite. W przeciwieństwie do europejskiego nacisku na smukłą sylwetkę tancerki tutaj jak już wspominałam przy okazji karnawału nikomu nie przeszkadza nadmiar ciała. Musze przyznać, że moje oko nie śledziło zmysłowo-falujących smukłych sylwetek, a raczej ze zdumienia utknęło na jednej olbrzymiej tancerce przyodzianej jak reszta w frankową sukienkę. Zwiewne, pełne gracji ruchy chyba ponad dziewięćdziesięciokilogramowej masy przykuwały szczenę do podłogi. Nawet Max przyznał że jest najlepszą tancerką w grupie. Ostatnie dwa tańce były dla wszystkich i każdy po otrzymaniu obowiązkowej w południowo-amerykańskim tańcu chusteczki mógł wyjść na scenę by zatańczyć z grupą. Jedna ręka w pasie druga macha chusteczką i przytupujemy. Tak to się robi w Boliwii :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz