poniedziałek, 2 lipca 2012

San Gil, Barichara i inne wioski


San Gil tak popularna destynacja wielu backpackerów to jak dla mnie miejsce tylko na bazę wypadową. Ruchliwe miasteczko nie ma wiele do zaoferowania poza typowym kolumbijskim klimatem czyli kawiarenki, sklepiki owocowe i wylegiwanie się na ławeczce w centrum bez zupełnie żadnego celu. Malownicza Barichara i malutka zapomniana przez czas wioska Guana są główną atrakcją tego regionu jak dla mnie. Oba miejsca zagubione pośród wspaniałych wzgórz i kanionów. Pomiędzy wioskami odbyliśmy rewelacyjny spacerek przez kolumbijskie tereny zielone i farmy.
Do San Gil przybyliśmy wieczorkiem z Villa de Leyba z przesiadką w Acarbuco. Tym sposobem zaoszczędziliśmy trochę czasu i pieniążków niż jazda przez Tunja. Na miejscu Max znów osiągnął niemożliwe i utargował nam full wypas pokój z TV i Wifi w hotelu Capri z 40 tys na 20 tys! Od dwóch osób. To około 5$ na głowę! Ogólnie rzecz biorąc żegnamy się z hostelami w Kolumbii bo ceny porównując do pokojów prywatnych są po prostu śmiesznie wysokie. W San Gil za miejsce w 10 osobowym dormie 18tys! A my za 20 tys mamy prywatny rewelacyjny pokój, który nam w dodatku sprzątają codzienne. Świerze ręczniczki i pościel, papier toaletowy i mydełka. Miasteczko jest tłoczne od rana do nocy. Wszystkie najważniejsze dla nas atrakcje znaleźliśmy na calle 10 od rogu z carrera 10 do głównego placu. A co to za atrakcje? Otóż kurczak z rożna z frykasami na wspomnianym rogu, restauracja owocowa El Frutal nieco bliżej centrum z wyśmienitymi sałatkami owocowymi i wyśmienita kawa w małych kawiarenkach. Dodatkowo trochę lokalnych restauracji, supermarket czyli wszystko czego nam trzeba. Jest tu także informacja turystyczna w Casa de historia i Casa de cultura, ale działają raczej kiepsko. A na placu głównym tłumacząc bezpośrednio z hiszpańskiego butelkownia czyli monopolowy. I tak oto chłoniemy kolumbijski klimacik i kolumbijską muzykę. Zimne piweczko pod drzewkiem na ryneczku pośród tłumu ludzi, sałatki owocowe z serem, lodami i bita śmietana, kawusia i jakoś czas nam płynie. Poza tym w San Gil można wdrapać się na pobliskie wzgórza i punkty widokowe, ale nam się nie chce. Jest także parę parków do niektórych trzeba płacić wstęp więc też nam się nie chce. Koło rzeki w okolicach płatnego parku El Galineral znajduje się wiele agencji sportów ekstremalnych, ale ceny są jak dla mnie zaporowe więc też nam się nie chce. Jednego dnia wybraliśmy się busikiem do malutkiego miasteczka Barichara. Urocze leniwe miejsce. Poplątaliśmy się po uliczkach, pogadaliśmy z miejscowymi przy stoisku z empenadami i po zwiedzeniu małego parku i kościoła na wzgórzu wstąpiliśmy na camino real czyli kamienny szlak do Guana wybudowany przez rdzennych mieszkańców dawno dawno temu. Po drodze widoczki na doliny i zielone wzgórza oraz zapuszczone farmy. Po około dwóch godzinach wleczenia nogami po mało wygodnych kamieniach doszliśmy do wioski Guana. To jak inny świat. A przynajmniej jakieś takie dziwne miejsce budzące mieszane, ale pozytywne uczucia. Niby turystyczne znaczy jest jedna wypasiona turystyczna restauracja i sklepiki z pamiątkami, a poza tym gdzieś na obrzeżach czyli dwie ulice od ryneczku bo więcej nie ma. Dzieciaki latają pól nagie. Panowie jak w kamień zaklęci siedzą na ławeczkach na ryneczku, pani starsza z myślami w chmurach spaceruje o jednym bucie, a wszyscy mówią tu jakby byli nieco zawieszeni w przestrzeni i czasie. Jakiś taki lokalny dziwny hiszpański.  Na jednym z rogów miasteczka znaleźliśmy cmentarz z widokiem na dolinę. Bardzo przyjemne miejsce. Polecam. Do San Gil można wrócić autobusem o 3pm albo 6pm. Teraz już od paru dni jesteśmy w Taganga wylegując się w hamaku na karaibskim wybrzeżu czyli lenistwa ciąg dalszy.
Info:
Nocleg: hotel Capri na calle 10 (między carrera 9 i 10); utargowaliśmy 20 tys za dwójkę z wifi, tv ang i łazienką.
Transport: z dworca autobusów dalekobieżnych taxi do centrum 3200 COP; busy: około 1400; stąd liczne odjazdy do Bogoty, Tunja, Bucaramanga i parę do Santa Marta (od 60 tys; 13-14 godz; parę autobusów między 6pm a 7:30pm) dworzec busów lokalnych znajduje się na rogu carrera 11 i calle 15. Stąd busy do Barichara co 30 minut (4 tys; ok 45 min) ostatni powrotny 6.30pm. powrotne z Guana (5700 COP)  o 3pm i 6 pm (do Guana z Barichara prowadzi ścieżka na niecałe 2 godziny)
Wyżywienie: róg calle 10 i carrera 10 pyszne kurczaki z rożna: 4 800 za ćwiartkę; niedaleko na calle 10; Rewelacyjne sałatki owocowe z lodami i serem od 3900 w El Frutal na carrera 10 (w okolicach rogu z calle11); w okolicznych uliczkach: nadziewane kule ziemniaczane od 1000; jajecznica z kawką od 3 tys
Sporty ekstremalne: rafting od 60tys; canyoning od 60 tys; jaskinie od 40tys-jak dla mnie w Banos taniej i lepiej

 Guana





 Barichara:






 San Gil:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz