piątek, 27 lipca 2012

Cartagena- to nie był film

Na typowym kolonialnym balkoniku z nieco odrapaną balustradą siedzieli panowie w białych kapeluszach panama i rozpiętych na wpół białych koszulach leniwie wychylając piwka. Piersi towarzyszących im pań świeciły od potu. Mimo późnego wieczoru upał tropików upośledzał każdy ruch i spowalniał rozmowę. Z balkoniku rozpościerał się widok na typowe karaibskie scenki rodzajowe rozgrywające się pośród kolorowych kamienic centrum Cartageny. Można tu było kręcić film z początku XX wieku gdyby tylko krzesła nie były plastikowe. Takim oto klimatem wciągnął nas hotel Espaniola i samo miasto. Prawie Jak podróż w czasie lub obrazy z filmów o podróżnikach czy biznesmenach z Imperium Brytyjskiego. Hotelik klasy średniej o małych prostych pokoikach z wiatrakiem ale z pościelą, ręcznikami i rożnymi drobiazgami pokrytymi nadrukami lub naszywkami z nazwą hotelu :) To dodawało wszystkiemu jeszcze większego uroku i dopełniało klimat.
Pani w recepcji to przemiła kobieta która cały czas się uśmiecha i nawija jak szalona. Mimo ze było już całkiem późno zaraz po rozpakowaniu się i zimnym prysznicu na ochłodę poszliśmy na poszukiwanie jeszcze ciekawszych karaibskich klimatów fascynującego miasta. Wybraliśmy się między innymi do świecącego z daleka parku rozrywki gdzie oddaliśmy się małemu szaleństwu. Hotelik mieliśmy oczywiście w centrum wydarzeń czyli na ul. Media Luna. Stąd tylko chwilkę jest do centrum historycznego z przepiękną architekturą. Tutaj można zagubić się beztrosko pośród kolorowych uliczek. Przewędrowaliśmy miejsce wzdłuż i wszerz przysiadając pod drzewem na małych plażach albo na zimnym piwku w ocienionych ogródkach. Po drodze panie w karaibskich bogato pofałdowanych sukniach sprzedają owoce i świeże soki, ale w zawrotnych cenach. Cóż tutaj tanio nie jest. A dla tych którzy szukają prawdziwego luksusu w kolonialnym stylu w swoje wyrafinowane wnętrza zapraszają drogie restauracje położone w zabytkowych klimatyzowanych podwórzach i kamienicach. Życie poza murami starego miasta jest bardziej autentyczne i surowe. Jedzenie jest oczywiście tańsze i nawet znaleźliśmy mały market co nie jest popularne w Kolumbii. Ze smakołyków które należy spróbować polecam wszędobylskie koktajle z owoców morza. Tanio nie jest, ale warto. Od 4 tys za mały kubeczek krewetek lub jakieś surowej rybki w sosie pomidorowym majonezie i soku cytrynowym z przyprawami. Cartagena urzekła nas swoim klimatem choć miasto oczywiście nie należy do najbezpieczniejszych, ale to Kolumbia jaką sobie wyobrażałam tylko późna noc na media luna to już w większości muzyka z klubów, tłum i dilerzy-cóż Karaiby pełną gębą.
Jednego z ostatnich dni wybraliśmy się do Bocagrande. Jest to mały cypelek zapełniony wieżowcami i luksusowymi hotelami wybudowanymi nad  plażą. Także tam znajduje się przystań dla luksusowych jachtów i łodzi. To już bardzo nowoczesna cześć Cartageny, ale miejsce wcale nie pozbawione klimatu. Wybrzeże opanowane jest przez liczne kolumbijskie rodziny, a na początku zatoki przysiedliśmy się do młodzieży łowiącej ryby na prostą linkę. Poza tym wybraliśmy się wykąpać w błotnym wulkanie. Do okolicznych atrakcji należy wycieczka na Isla del Rosario lub inną wysepkę czy plaże playa Blanca. Przy isla del Rosario podobno jest rewelacyjna rafa ale ceny przeciwnie. Mi serce kroiły ogłoszenia rejsów do Panamy przez archipelag San Blas. Eh! Ja też chce, a tu już kasy nie ma. Na pewno następnym razem! Koniec i kropka. Tyle się dobrego nasłuchałam o tym rejsie od innych podróżników, że muszę: wcześniej czy później.
Info:
Nocleg: wiele hosteli i hoteli na ul. Media luna i okolicznych. Hotelik Espaniola 30 tys/2 osoby z wiatrakiem. Hostele od 15 tys jednak popularna cena to 18-20tyś
Transport: dworzec jest godzinę od centrum. Bilet 1500-1700 COP; transport na wyspy Rosario czy na playa blanca ok 30-40 tys bilety można kupić w agencjach lub w porcie w okolicach wielkich jachtów jak się idzie w stronę Bocagrande.
Wycieczka do błotnego wulkanu i na lokalną plaże: 30 tys z hostelów na media luna; transportem publicznym nieco taniej ale trzeba godzinę jechać na dworzec i później dwie godziny do wioski pod wulkanem. Kąpiel w wulkanie: 8 tys COP. Uwaga!: za wszelkie usługi na miejscu pobierane są ustalone opłaty: potrzymanie aparatu i fotografowanie; masaż; pomoc z myciem-każde 2-3 tys
Wyżywienie: W okolicach Miedia luna obiad dnia od 7 tys; kawałek pizzy czy kurczaka: 3 tys; drożdżówki w sklepie: od 600 COP
Rejs do Panamy przez San Blas: 4-5 dni; ogłoszenia w hostelach i agencjach z cenami od 400$ w wzwyż; średnio 500$














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz