Po pięciu godzinach jazdy z górzystych terenów przenieśliśmy się na plaże. Sprawnie ominęliśmy Dunedin i skierowaliśmy prosto
na półwysep Otago. Tutaj roi się od pingwinów, fok, lwów morskich i innej
zwierzyny.Część terenów jest zamknięta, część leży na terenach prywatnych dostępnych wycieczkom, ale wciąż są miejsca gdzie można je obserwować prawie jak
na wyciągnięcie ręki. Takim szczególnym miejscem jest Sandfly Bay.
Z parkingu
to kawałeczek spacerkiem przez piaszczyste wydmy, a później wzdłuż plaży aż na jej
drugi kamienisty koniec. Tam wylegują się foki i lwy morskie. Po czwartej przychodzą także pingwiny. Oczywiście należny utrzymać odpowiednią odległość. Zwłaszcza od pingwinów, które są bardzo strachliwe. W godzinach ich wędrówki nie
wolno podchodzić do końca plaży, ale za to można schować się w wierzy i obserwować paradę jednych z rzadszych ras pingwinków na świecie. Półwysep poza
zwierzyną to także ładne plaże, małe wioski i kręte drogi z których rozciągają się niesamowite widoki. Warto przejechać się Highclif Rd z której rozciąga się niesamowita
panorama na zatokę i Dunedin, oraz droga Portobelo która prowadzi wzdłuż wybrzeża.
Na noc zatrzymaliśmy się w Pinguin Place Lodge na samym końcu półwyspu. Miejsce okazało się strzałem w dziesiątkę. Dostaliśmy dwójkę za 50$ w dużym domu z dużą
kuchnią i bardzo wygodnie wyposażonym salonem. Z okna rozciągał się widok na zatokę. Idealne miejsce na butelkę wina przy dobrej kolacji. W domku byliśmy
tylko my i dwie inne pary.
Info:
Nocleg: Pinguin Place lodge; 50$ plus 5$ pościel-na końcu półwyspu na Harington Point Rd
Wyżywienie: zaopatrzyć się w Dunedin!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz