Ta część naszej podróży była totalnie
niezaplanowana i szczerze mówiąc liczyłam na łut szczęścia. Postanowiłam zrezygnować z pozostania w turystycznej wiosce Whakapapa w centrum Tongarino NP na rzecz kontaktu z lokalnymi i i poszukiwaniu przygody. Ostatecznie: znów nam się udało!!! Nie uwierzycie ile w życiu może zmienić 15 minut rozmowy z obcym człowiekiem w barze w Melbourne. Od Paul’a (którego nigdy później już nie widziałam) dostałam numer do jego kolegi w NZ i z tym numerem (po 2 miesiącach) przyjechaliśmy do Ohakune. Okazało się że jego tajemniczy kolega to menadżer planu filmowego Władcy Pierścieni i Hobbita we własnej osobie!!!
Zatrzymaliśmy się u niego na trzy
noce. Wysłuchaliśmy historii niesamowitych na temat kręcenia takich wielkich
produkcji. Ciekawe było zwłaszcza jakie środki musiały być przedsięwzięte do zorganizowania niektórych scen. Zostaliśmy obwiezieni po paru miejscach gdzie kręcone były filmy. Obecnie jednak nie wyglądały tak nadzwyczajnie. Po pierwsze z powodu suszy wodospady znikły, malownicze rzeczki zamieniły się w małe cieki, a łąki straciły swą soczystą zieleń. Dodatkowo do celów filmu niektóre miejsca były
delikatnie dopieszczone. Trzymałam także w rękach sztuczny głaz, którym hobbit
czy ktoś tam, komuś tam po głowie przyłożył. Poza tym spędziliśmy dni na grillowaniu pod domem i biesiadowaniu z kolegami naszego gospodarza w lokalnym
barze. Bar był dość duży i połączony z wielkim hotelem w którym swego czasu przesiadywała
cała ekipa filmowa wraz z Peterem Jacksonem. Niewiele się tu dzieje podczas lata za to
podczas zimy okolica zapełnia się z powodu pobliskiego stoku narciarskiego położonego
na samym wulkanie. Tak czy owak fajnie było wsiąknąć w te wioskowe klimaty, budzić się w pokoju z widokiem na wielki ośnieżony stożek Ruapehu i grillować kotlety
baranie z panoramą na nowozelandzkie łąki. Poza filmowymi atrakcjami zwiedziliśmy okolice samochodem , na rowerze jak i na nogach. Zostaliśmy
zawiezieni pod wyciąg gdzie mogliśmy podziwiać wulkan z bliska,a cała Ohakune i PN Tongarino były dosłownie u naszych stóp. Tutaj też można wejść na Round The Mountain Track. Myśmy mieli jednak zapewnione już atrakcje i czasu nie starczyło. Na rowerze wybraliśmy się przez pola i urokliwe
lasy do starego wiaduktu. Jednego dnia wybraliśmy się także na słynny
Tongarino Alpine Crosing. W tym przypadku nie mieliśmy szczęścia. Z powodu aktywności jednego z wulkanów (ot tak sobie zaczął dymić) szlak w połowie zamknięto. Można dojść gdzieś do połowy i później z powrotem. W dodatku przy końcu szlaku (czyli w połowie) gdzieś gdzie spodziewaliśmy się najlepszych widoków, zachmurzenie było tak duże że nie widzieliśmy zupełnie nic (poza własnym nosem). Świadomość dymiącego w okolicy wulkanu dodawała
jednak przygodzie nieco dreszczyku. Dopiero kiedy zaczęliśmy schodzić chmury rozeszły się. Droga powrotna była samą przyjemnością i zajęła nam chyba 5
godzin, bo co chwila przystawaliśmy by robić zdjęcia. Dla fanów Władcy Pierścieni dodam, że właśnie jeden z tutejszych wulkanów jest użyty w filmie jako góra słynnego
Mordoru.
Od naszego nowego kolegi dostaliśmy kolejny
numer telefonu tym razem do Nicka w Taupo. To będzie nasz nowy przystanek i
kolejna historia z serii tych niesamowitych. Będzie pierwszy stop w NZ i trochę
o gwiazdach przemysłu muzycznego.
Info:
Ohakune: to cicha (latem) wioska gdzie zatrzymaliśmy się u znajomego, jest tu duży wybór noclegów i w miarę tani
supermarket.Zima wioska jest pełna narciarzy.
Tongarino National Park:
W celu zwiedzania Parku Narodowego Tongarino można zatrzymać się w WWhakapapa Village gdzie są lepsze możliwości trekingowe
przy braku samochodu. Należy jednak zaopatrzyć się w wyżywienie przed
przyjazdem do wioski.
Tongarino Alpine crossing: obecnie skrócony do połowy. Transport na
szlak można zamówić w informacji turystycznej lub w jednej z agencji: powrotny
bilet to: 35$ z Whakapapa village lub 45$ z Ohakune. Start około 7:15 am powrót około 4 pm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz