Miasteczko nieciekawe, ale całkiem przyjemne. Żeby zobaczyć słynne linie nawet samolotem wystarczy kilka godzin, dlatego turyści przemykają przez to miejsce jak duchy. My postanowiliśmy jednak zostać na jedną noc by zobaczyć co tu w trawie piszczy. O liniach każdy słyszał: to wielkie malowidła zwierzaków wygrzebane w pustynnym gruncie i wciąż nikt nie wie po co: kalendarze rolnicze; centra ceremonii szamańskich czy lądowiska UFO? Jest tego jeszcze więcej, więc każdy może sobie wybrać swoją teorię. Nasca to niewielka oaza na pustyni ze skromnymi niskimi budyneczkami i zakurzonym centrum. Poza licznymi hotelikami i naganiaczami z agencji miejsce zupełnie nieturystyczne.
Dlatego nam się spodobało. W okolicy centrum jest parę sokopijalni, gdzie do południa można także kupić wyśmienite kanapki za 1 Sola. Linie można zobaczyć z samolotu za 80$ albo z wież widokowych czy wzgórz. Ja latać nie lubię, a Max zdecydował że i tak wraca tu z przyjacielem, więc odłożył latanie na następny raz. Z wieży położonej jakieś dwadzieścia minut od miasta w kierunku Ica zaraz przy drodze można zobaczyć jakąś dziwną małpę i według nas Twity’iego. Do innych punktów widokowych można się dostać z wycieczką lub taksówką. W okolicy Nasca można zobaczyć jeszcze cmentarzysko Chauchilla, fabrykę wyrobów ceramicznych i niesamowite piramidy Cahuachi. Te ostatnie nas trochę zainteresowały, ale że są położone w środku pustyni, parogodzinna wycieczka kosztowała 70 Soli. Wybraliśmy się za to na spacer po okolicy. Na początek prosto ulicą Arica z głównego placu aż doszliśmy do ruin Los Paredones. Było to centrum handlowe Inków. Wymieniano tu głównie wełnę z gór na bawełnę z wybrzeża, a także inne produkty. Pani chciała nam sprzedać bilet za 10 Soli na parę okolicznych zabytków, ale utargowaliśmy za 2. Ze wzgórza można rzucić okiem na panoramę Nazca oazy. Wokół tylko gołe pustynne wzgórza i piasek. Mając Nazca przed sobą powędrowaliśmy w prawo główną drogą przez małe zakurzone wioski. Jedne biedniejsze od drugich. Budynki czasem są poł na pol sklecone z błota i trawiastych mat. Po lewej wysuszone pola bawełniane i farmy kaktusów, a wzdłuż drogi wysypisko śmieci, Podążając dalej doszliśmy do niebieskiego znaku kierującego turystów do inkaskich akweduktów. Tu znów utargowaliśmy 2 Sole za wstęp. Te dziwne konstrukcje wyglądają jak studnie, do których wchodzi się krętą ścieżką. Na dole tych śrubowych tarasów płynie woda. Są to otwarte dojścia do sieci kanałów które rolę nawadniającą pełnią do dziś. Z pobliskiej wioski powróciliśmy do Nazca colectivem za 1 Sola.
Info:
Nocleg: Brabant hostel; ul Matta 878 zaraz kolo głównego placu: 15 S/os; wifi
Wyżywienie: liczne sokopijalnie z kanapkami i restauracyjki w okolicy centrum: Soki od 3 Soli; kanapki: 1 Sol; kawa 2 Sole; zupa od 2,5 Soli.
Wierza widokowa Nazca: Wstęp 2 Sole; Autobus ten sam co do Ica :2 Sole z dworca.
Lot nad liniami: 80$ plus 21 Soli airport tax; lot trwa ok 30 min; do zorganizowania w wielu agencjach wokół dworca. Tu także połączenia do Limy; Arequipy i Cusco.
Dlatego nam się spodobało. W okolicy centrum jest parę sokopijalni, gdzie do południa można także kupić wyśmienite kanapki za 1 Sola. Linie można zobaczyć z samolotu za 80$ albo z wież widokowych czy wzgórz. Ja latać nie lubię, a Max zdecydował że i tak wraca tu z przyjacielem, więc odłożył latanie na następny raz. Z wieży położonej jakieś dwadzieścia minut od miasta w kierunku Ica zaraz przy drodze można zobaczyć jakąś dziwną małpę i według nas Twity’iego. Do innych punktów widokowych można się dostać z wycieczką lub taksówką. W okolicy Nasca można zobaczyć jeszcze cmentarzysko Chauchilla, fabrykę wyrobów ceramicznych i niesamowite piramidy Cahuachi. Te ostatnie nas trochę zainteresowały, ale że są położone w środku pustyni, parogodzinna wycieczka kosztowała 70 Soli. Wybraliśmy się za to na spacer po okolicy. Na początek prosto ulicą Arica z głównego placu aż doszliśmy do ruin Los Paredones. Było to centrum handlowe Inków. Wymieniano tu głównie wełnę z gór na bawełnę z wybrzeża, a także inne produkty. Pani chciała nam sprzedać bilet za 10 Soli na parę okolicznych zabytków, ale utargowaliśmy za 2. Ze wzgórza można rzucić okiem na panoramę Nazca oazy. Wokół tylko gołe pustynne wzgórza i piasek. Mając Nazca przed sobą powędrowaliśmy w prawo główną drogą przez małe zakurzone wioski. Jedne biedniejsze od drugich. Budynki czasem są poł na pol sklecone z błota i trawiastych mat. Po lewej wysuszone pola bawełniane i farmy kaktusów, a wzdłuż drogi wysypisko śmieci, Podążając dalej doszliśmy do niebieskiego znaku kierującego turystów do inkaskich akweduktów. Tu znów utargowaliśmy 2 Sole za wstęp. Te dziwne konstrukcje wyglądają jak studnie, do których wchodzi się krętą ścieżką. Na dole tych śrubowych tarasów płynie woda. Są to otwarte dojścia do sieci kanałów które rolę nawadniającą pełnią do dziś. Z pobliskiej wioski powróciliśmy do Nazca colectivem za 1 Sola.
Info:
Nocleg: Brabant hostel; ul Matta 878 zaraz kolo głównego placu: 15 S/os; wifi
Wyżywienie: liczne sokopijalnie z kanapkami i restauracyjki w okolicy centrum: Soki od 3 Soli; kanapki: 1 Sol; kawa 2 Sole; zupa od 2,5 Soli.
Wierza widokowa Nazca: Wstęp 2 Sole; Autobus ten sam co do Ica :2 Sole z dworca.
Lot nad liniami: 80$ plus 21 Soli airport tax; lot trwa ok 30 min; do zorganizowania w wielu agencjach wokół dworca. Tu także połączenia do Limy; Arequipy i Cusco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz