Wlasnie!!Wrrr! W Torres del Paine mielismy pozar a teraz powodz w Iquitos gdzie strasznie chcelismy jechac juz w najblizszych dniach. Jest naprawde zle. Takiej powodzi ludzie w jungli nie widzieli od 20 lat. Poza duzymi podtopieniami i brakiem jedzenia dochodzi problem zagrozenia chorobami. W otaczajacej wodze plywa mnostwo smieci i martwych zwierzat. Jedna rodzina zglosila znalezienie w domu krokodyla. Pomoc jest zsylana przez rzad Peru oraz inne kraje. Na miejscu mozna sie zglosic do pomocy a z oddali przyslac pieniazki. Najwiekszy problem maja rybacy ktorzy stracili domostwa i w przeciwienstwie do farmerow nie maja wyzej polozonych chat. Wiele ludzi zyje w platformach na drzewach.
Zobacz opisy i zdjecia powodzi:
http://neilbrighton.typepad.com/distinct_reflections/2012/04/iquitos-flooding.html
o powodziach i zdrowiu: http://rochesterglobemed.wordpress.com/2012/04/21/its-raining-its-pouring/
Mielismy taaaaakie plany. Eh. Z Puccalpy mielismy wziac lodz. Cztery dni na barce w hamaczku z lokalnymi(az sie lza w oku kreci), w Iquitos poszukiwania szamana i wyprawy na Amazonke a teraz zostalo nam tylko trzymac kciuki za biednych ludzi.Tak czy owak jedziemy do Pucalpy, bo jestesmy uparci i glupi i tam poszukamy dzungli. Z drugiej strony nie mamy co robic.Druga opcja to Huaraz na treking w cordillera Blanca ale zeby uniknac deszczowej katastrofy z Inka jungle zbadalismy pogodowe zapowiedzi i ma padac do polowy maja!!! Wrrrr. Nawet pani z iPeru zadzwonila dla nas do biura w huaraz i sytuacji najlepszej nie ma. JEst calkiem calkiem do okolo pierwszej drugiej, pozniej leje i tak codziennie. I ciezko liczyc na jakies ladne widoczki.; Konczac: nie wiemy co ze soba zrobic :( nudzi nam sie.
Co do Pucallpy: Poznalismy w hotelu w Limie Alexa ktory byl tlumaczem podczas ceremoni ayahuasca pewnej Amerykanki. Shaman jest z okolic pucallpy i zajmuje sie sierotami oraz biednymi duszami zagubionych gringo. Ceremonia za darmo. Sprobujemy sie z nim skontaktowac.
Zobacz opisy i zdjecia powodzi:
http://neilbrighton.typepad.com/distinct_reflections/2012/04/iquitos-flooding.html
o powodziach i zdrowiu: http://rochesterglobemed.wordpress.com/2012/04/21/its-raining-its-pouring/
Mielismy taaaaakie plany. Eh. Z Puccalpy mielismy wziac lodz. Cztery dni na barce w hamaczku z lokalnymi(az sie lza w oku kreci), w Iquitos poszukiwania szamana i wyprawy na Amazonke a teraz zostalo nam tylko trzymac kciuki za biednych ludzi.Tak czy owak jedziemy do Pucalpy, bo jestesmy uparci i glupi i tam poszukamy dzungli. Z drugiej strony nie mamy co robic.Druga opcja to Huaraz na treking w cordillera Blanca ale zeby uniknac deszczowej katastrofy z Inka jungle zbadalismy pogodowe zapowiedzi i ma padac do polowy maja!!! Wrrrr. Nawet pani z iPeru zadzwonila dla nas do biura w huaraz i sytuacji najlepszej nie ma. JEst calkiem calkiem do okolo pierwszej drugiej, pozniej leje i tak codziennie. I ciezko liczyc na jakies ladne widoczki.; Konczac: nie wiemy co ze soba zrobic :( nudzi nam sie.
Co do Pucallpy: Poznalismy w hotelu w Limie Alexa ktory byl tlumaczem podczas ceremoni ayahuasca pewnej Amerykanki. Shaman jest z okolic pucallpy i zajmuje sie sierotami oraz biednymi duszami zagubionych gringo. Ceremonia za darmo. Sprobujemy sie z nim skontaktowac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz