piątek, 20 kwietnia 2012

Dunes riders! - ujeżdżacze wydm

Huacachina to kupa piachu ni stąd ni zowąd i oaza w tejże kupie także ni przypiął ni przyłatał. Może właśnie dlatego to miejsce tak przyciąga. Laguna, palemki i alejki spacerowe, a wokół piach. Nic w sumie tu nie ma do robienia poza wspinaniem się na strome wydmy, podziwianiem widoków, zjeżdżaniem z piaszczystych gór na desce i najważniejsze relaksem w hamaku lub w basenie. Minusem miejsca jest to że jest drogo. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. Udało nam się znaleźć małą przyczepę z kanapkami za 3 Sole zaraz przy drodze wjazdowej do miasta, ale po za tym za menu dnia trzeba zapłacić od 10 Soli.
Zapomniałam napisać, że już od Nazca mamy zmianę klimatu: jest upał! Znaleźliśmy wiec sobie hotelik z basenem i tak się chłodziliśmy. Późnym popołudniem wypożyczyliśmy deski od pani w sklepiku za 5 Soli, bo nie chcieliśmy płacić za całą wycieczkę: 40 S. Pani profesjonalnie nasmarowała deski świeczką i na drogę dała nam jeszcze po kawałeczku. Oczywiście wdrapaliśmy się na najwyższą wydmę w okolicy (tacy głupi już jesteśmy). Droga wcale nie była łatwa. Te wydmy są strasznie strome i co postawiłam krok, o pół tego kroku zjeżdżałam z piaskiem w dół. Z góry roztaczał się przykurzony widok na oazę i Ice w oddali. Całkiem całkiem przyjemna ta kupa piachu. Ze zjeżdżaniem mieliśmy niezły ubaw, a że nawet w snowboardingu nie mam doświadczenia wyglądało to dość pokracznie. Głównie zjeżdżałam na pupie, znaczy pupą na desce :) Chociaż piasek jest o wiele przyjemniejszy w lądowaniu niż twardy śnieg, to jednak śnieg stopnieje, a piasek zostaje wszędzie: na rekach, ubraniach, we włosach na twarzy.. pluj pltyfuj... Po zachodzie zjechaliśmy prosto do miasteczka prawie wjeżdżając w hotelowy basen i poszliśmy na orzeźwiające piwko. To była mila niespodzianka! Piwko 660ml w knajpie tylko 5 Soli. Pan gospodarz rozgadał się trochę o piwnym biznesie, a jak dokończyliśmy piwko, poszliśmy się dalej relaksować w ciemną noc.
Kolejnego dnia pomimo wygodnego hamaka postanowiliśmy ruszyć dalej: tutaj jest za drogo. Pan taksówkarz zawiózł nas na najtańszy dworzec w Ica czyli Flores. Tutaj każda agencja ma swój mały terminal. Wszystkie położone są na szczęście na tej samej ulicy. Zakupiliśmy bilet do Limy za 20 Soli. Autobusy odjeżdżają co 15 minut. Po drodze mijamy Pisco z Parkiem Narodowym Paracas i wyspy pełne wodnych zwierzaków. Zdecydowaliśmy tam nie jechać, gdyż naoglądaliśmy się już w Patagonii. Przed odjazdem załadowaliśmy kieszenie wyśmienitymi kanapkami za 1 lub 1,50 Sola, które można kupić w barach idąc od dworca w stronę wielkiego kościoła. Rewelacja! Tego dnia na lunch kanapka z pieczenią i plackiem ziemniaczanym.
Info:
Transport: z Ica Taxi: 5 Soles; Ica-Lima: busy Flores co 15 minut; 20 Soli; tak samo częste połączenia do Pisco. Co około 30 minut bus do Nazca: 10 Soli
Nocleg: Hostel casa Rocha zaraz przy wjeździe do wioski po prawej: 20/os w pokoju 2 os z prywatna łazienką
Wyżywienie: raczej drogo: menu od 10 Soli; przyczepa Coca Coli na początku wioski z kanapkami za 3 Sole; w sklepach tylko alkohol i ciastka
 




Oto i cała Huacachina już nieco o zmroku:
:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz