Dnia czwartego wstaliśmy około 6 rano. Postanowiliśmy przejechać jeszcze
przez Grampians NP przed powrotem do Melbourne. Trzeba było znowu wszystko zapakować do samochodów, a przy 17-stu osobach i czterech samochodach nie jest to łatwa sprawa. Nieco po 11-tej dotarliśmy do Dunkeln na południu Parku
Narodowego. Tu zasięgnęliśmy info w Centrum Turystycznym. Chcieliśmy zobaczyć
malunki naskalne, ale okazało się, że wszystkie znajdują się w strefie
niedawnych pożarów i są zamknięte dla turystów. Co za pech.
Postanowiliśmy zrobić parę spacerów po okolicy. Teren obfituje w dziką zwierzynę

więc było
bardzo ciekawie. Najpierw natknęliśmy się na Wallabies (znowu zapomniałam polskiej
nazwy). Nie bardzo się nas bały więc podeszliśmy bardzo blisko. Jednego nazwaliśmy Jack i podziwialiśmy go fotografując z każdej strony tak chyba przez około pół godziny. Dalej pojechaliśmy na najwyższe wzniesienie okolicy czyli na
Mount William Widok stąd był rewelacyjny. Grampians to głównie lasy, góry i
plaska dolina wyglądająca jak sawanna. Im bliżej Halls Gap, głównego miasteczka
Grampians napotykaliśmy coraz więcej kangurów. Były ich całe stada.
Niesamowite! Także w okolicach domów i wokół pól namiotowych. Jednego napotkaliśmy także prawie w centrum. Zobaczyłam nawet trzy emu, ale nie udało mi się zrobić zdjęć bo ciężko tak nagle zatrzymać cztery samochody. W miasteczku zrobiliśmy sobie ostatni przystanek przed długą drogą do Melbourne. Bardzo się zżyłam
z tymi ludźmi. Ekipa nam się naprawdę udała, aż szkoda się rozstawać po tak
wspaniale spędzonych świętach.
Info:
Transport: Wynajem samochodu: od 60 AUD/dobę (wysoki sezon, długi
weekend); benzyna ok 1,69 AUD/litr
Przy 17 osobach i czterech autach wyniosło nas to w całości 120$/osobę
Nocleg: darmowy camping na Johanas Beach. Okolice Otway National Park.
Całkiem przyjemne miejsce z toaletami i małym kranikiem. Kawałeczek od głównej
drogi.
Wyżywienie: Dość przyzwoite supermarkety w Lorne, Apollo Bay, Torquay,
Anglesea o wiele droższe w pomniejszych wioskach.W większości wyżywienie przywieźliśmy z Melbourne. Warzywka, puszki tuńczyka itp. Nawet nie uwierzycie co w Australii można kupić w puszce... chyba wszystko :)
Cóż...fotografowaliście Jacka mówisz;) Zawsze wiedziałem, że jestem fotogeniczny i będę popularny;) Czekam na więcej wpisów nt Australii! Szkoda, że nie będzie czasu się spotkać w Sydney :( Jacek
OdpowiedzUsuń