Do miasta przyjechaliśmy późnym wieczorem. To
tylko parę godzin z Rotorua. Miasto wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Duża populacja azjatycka z klimatem prawie
jak w Kuala Lumpur z jednej strony i europejski wyszukany klimat portu, ekskluzywnych restauracji i drogich jachtów z drugiej. Każdy tu się gdzieś
spieszy. Przyjeżdża, wyjeżdża... ogólnie wielkomiejski chaos plus dużo turystów. Zupełnie inne miejsce od reszty Nowej Zelandii którą zobaczyliśmy.
Zarezerwowany
przez nas hotel okazał się porażką. Dobrze że spędziliśmy tu tylko jedną noc.
Nie to żeby było brudno, ale Silverfern hostel to po protu miejsce nieprzyjemne.
Wierzcie lub nie od przekroczenia progu poczuliśmy ciemną przygnębiającą
energie. Właściciel nienawidzi backpackerów (nie wiem dlaczego prowadzi hostel)
Traktuje nas jak stado dzikich zwierząt i zupełnie tego nie ukrywa. Śmiał mi powiedzieć że takich jak my należy odpowiednio traktować inaczej nam odbija. Ilość nałożonych tutaj reguł, obowiązków i dziwnych opłat jest powalająca. Pomijając już depozyt za klucze 50$!! I jeszcze trzeba sobie łóżko pościelić, a przy
wyprowadzce oddać całą pościel. Obiecane w rezerwacji śniadanie okazało się kłamstwem, a za pozostanie na terenie hostelu po 10am (check out) nawet przez 2
godziny trzeba zapłacić 10$!!! Samolot powrotny mieliśmy wieczorem ale że nie chcieliśmy tu postawić naszej nogi jeszcze raz ani narazić naszych dusz na te ciemność opuściliśmy miejsce wraz z naszymi plecakami które bez problemu i zbędnej gadki zostawiliśmy w X Base hostel niedaleko. Tam też bez problemu korzystaliśmy z internetu, toalety, prysznica pomieszczeń wspólnych itp. Już bez bagaży powędrowaliśmy na zwiedzanie
miasta. Oczywiście nie zobaczyliśmy wiele. Ogólnie samo centrum. Główną ulice pełną sklepów, przystań i przypadkowo zawędrowaliśmy do Auckland Art Galery gdzie trafiliśmy na darmowa wycieczkę. Przewędrowaliśmy głównie przez sale ze sztuką
nowoczesną. Nigdy nie byłam wielkim fanem, ale kiedy pani przybliżyła nam
historie i symbolikę niektórych dzieł naprawdę mnie to zafascynowało. Nowa
Zelandia była dla nas bardzo ciekawą przygodą. Może nie udało nam się zobaczyć plaż Północnej Wyspy ani powalającego Parku Narodowego Abel Tasman, ale za to spotkaliśmy wspaniałych ludzi i dobrze się bawiliśmy.
Info:
Nocleg: Duży wybór hosteli 18-30$. Rezerwacje na
hostelbookers.com Gorąco nie polecam Silverfern, X Base to wielki paro-piętrowy
moloch w centrum, ale zawsze dużo się tu dzieje.
Transport: centrum-lotnisko: air port express:
16$ w jeną stronę. Jedzie wzdłuż Queen St w centrum. Można wsiąść na każdym
przystanku, jeździ co około 15 minut i nie wymaga rezerwacji. Wystarczy zapłacić kierowcy. Jest opcja nieco tańsza, ale z paroma przesiadkami.
Większość busów łączących Auckland z innymi miastami NZ przyjeżdża i odjeżdża z Skycity terminal na skrzyżowaniu Victoria st i Hobson St
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz