Święta, Święta! Więc post także świąteczny. Miasto rozbrzmiewa kolędami i czaruje kolorami. Trochę jest w tym może kiczu, ale z drugiej strony są święta więc wszystko jest dozwolone i wszystko jest bajkowe. Takze Ratusz oświetlono w bajkowe historyjki. Po budynku to skaczą króliczki to przelatują kolorowe sowy czy maszerują żołnierzyki i tak przez pół nocy :) Na ulicy Burke rząd wystaw sklepowych został zamieniony w wigilijne teatrzyki. Ciężko je jednak obejrzeć bo do okien sklepowych prowadzi niesamowita kolejka do późnych godzin nocnych.
Teraz trochę o zwyczajach świątecznych. Szybko i zwięźle: w Australii świętuje się Boże Narodzenie lunchem 25 grudnia, a nie jak u nas głównie wigilią 24 grudnia. W dodatku rodzinne spotkanie przy domowym ognisku zostało tu zamienione w lunch w restauracji. Jak u nas główną potrawą jest ryba, chociaz tu głównie łosoś oraz inne owoce morza.
Jak ja spędziłam święta? -Oj działo się działo! Zawsze się coś dzieje w Melbourne. Świąteczny klimat i wspaniała pogoda wyciągnęły mnie na początek na plażę. Spotkanie couchsurfingowców przy grillu i sporty wodne to był wspaniały pomysł na spędzenie tego pięknego świątecznego letniego dnia. (bo mamy tu w święta lato nie zimę ) Wieczorkiem wspaniałe połączenie kuchni dwóch sąsiadujących restauracji: Azjatyckiej i Włoskiej. W końcu wielokulturowość to domena Melbourne. Tak więc przy pizze i talerzu z serami i prosciutto stanęły skrzydełka z kurczaka i sałatka z papai czy mango i inne azjatyckie przysmaki. Po restauracji sangria w hiszpańskim klubie i tance. Do domu wracałam z prezentami we włoskim stylu czyli panetone i Champagne. Panetone to taki placek podobny kształtem i zawartością do naszej babki który włosi pichcą (a obecnie kupują w pudełkach) na te grudniowe święta. Bożonarodzeniowy obiad mieliśmy na dalekich przedmieściach. Nie tania impreza -cóż ... ale jedzenie wyśmienite. Oczywiście głównie owoce morza: różne ostrygi, krewetki w skorupkach albo w sosie, łosoś jako sashimi i pięknie upieczony, przepyszne kalmary w delikatnej pieprzowej panierce itp. Poza tym różne mięsiwa sałatki i desery na ciepło i zimno. Na koniec żeby świątecznemu klimatu stało się zadość. Prezenty niby dla dzieci, ale dorośli też się dobrze bawili :)
Chińsko-włoska kolacja:
Obiad Bożonarodzeniowy
wole nasze tradycyjne polskie jedzenie na swieta niz te obrzydliwe krewetki;/ Paskudnie to wyglada na talerzu. Adventure Hunters pozdrawia zimowo z Europy;) Wesolych Swiat i duzo podrozy w 2013! Jacek
OdpowiedzUsuńJa tez nie przepadam za czyms co jest podane z nogami i glowa :) Pozdrowienia i wszystkiego wesolego!
OdpowiedzUsuń